Mikromieszkania. Pomysłowość czy przesada?

Mikromieszkania to nowy trend, który pojawił się na rynku nieruchomości stosunkowo niedawno. W Polsce ciągle nie jest zbyt popularny, bywa nawet kontrowersyjny. Nie oznacza to jednak, że nie ma chętnych na wynajem takiego lokalu. Czym właściwie są mikromieszkania? Trochę ciekawostek na ten temat znajdziecie w dzisiejszym poście.

Moda na te specyficzne mieszkania przywędrowała do Polski z Europy Zachodniej. Takie małe mieszkania cieszą się popularnością w u naszych niemieckich sąsiadów, a w Belgii i Holandii rynek maleńkich lokali bardzo dobrze prosperuje już od wielu lat.  W Polsce takie mieszkania po raz pierwszy pojawiły się we Wrocławiu, teraz wkraczają na rynki nieruchomości także innych miast, w tym Krakowa.

Mikromieszkanie to lokal o powierzchni od 12 do 20 metrów kwadratowych. Choć wydaje się to klaustrofobiczna przestrzeń – chętnych na zamieszkanie w niej nie brakuje. Tak maleńkie mieszkanie to propozycje głównie dla studentów oraz ludzi, którzy mieszkanie traktują bardziej jak sypialnię, a nie miejsce, gdzie przebywa się przez większość dnia. Plusem takich mieszkań ma być przede wszystkim niska cena. Jednak to nie wszystko.

Mieszkanie to oferowane jest głównie studentom, dla którym takie lokum ma być namiastką samodzielności i alternatywą dla zapełnionego akademika. Drugim typem lokatora, który może się odnaleźć na tak małym metrażu jest młody człowiek, który nie jest przywiązany do swojego miejsca zamieszkania. Często podróżuje, większość dnia spędza w pracy, obiady jada w mieście i mieszkanie traktuje w zasadzie jak hotel. Chce się tam tylko przespać. Dla takich osób mikromieszkanie to wciąż jakaś propozycja, nawet jeśli kontrowersyjna to warta rozważenia.

Trzeba jednak przyznać, że mieszkanie o powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych to bardzo mała powierzchnia. Nawet jeśli, korzystając z nowoczesnych rozwiązań architektonicznych, uda nam się wszystko potrzebne tam pomieścić to i tak nie musimy czuć się komfortowo.  Istnieje realna obawa, że nawet miłośnicy minimalizmu mogą czuć się w takiej przestrzeni dość klaustrofobiczne.