Jak nie prowadzić negocjacji przy zakupie nieruchomości

Zakup mieszkania lub domu nierozłącznie wiąże się z oglądaniem nieruchomości. Wydawałoby się, że przespacerowanie się po pokojach i zadanie kilku pytań nie powinno nastręczać problemów, jednak jest kilka zachowań, przez które możemy bezpowrotnie stracić szansę na obniżenie ceny mieszkania lub nawet na jego zakup. Jeśli jest z nami doświadczony pośrednik w obrocie nieruchomościami, który wie jak poprowadzić spotkanie, negocjacje oraz wybrnąć z ciężkich sytuacji i rozładować napięcie – dajmy mu się poprowadzić, lecz jeśli jesteśmy sami – miejmy na uwadze kilka podstawowych zasad.

„Panie, a co to za paskudztwo?!” – nie krytykujemy czyjegoś gustu.

Przekraczając próg czyjegoś mieszkania lub domu, pamiętajmy, że stajemy się gośćmi. Owszem, przyszliśmy ubić interes, lecz w dalszym ciągu wkraczamy w prywatny świat właściciela nieruchomości, dlatego bardzo uważajmy na krytykę. Czasem nawet zdanie: „No meble to są do wymiany” może urazić właściciela, a my poczujemy zakłopotanie, gdy oświadczy nam na przykład, że owe meble zrobił niedawno zmarły członek rodziny. Możemy także doczekać się twardej riposty, a nawet zostać poproszonym o wyjście. Niektórzy powiedzą, że wytykanie wad mieszkania podczas procesu kupna jest wstępem do negocjacji, czyli celowo dewaluują nieruchomość, żeby uzyskać niższą cenę. Na pierwszy rzut oka wydaje się to zrozumiałe, jednak pamiętajmy, że my, kupując mieszkanie, kupujemy swoje marzenia i plany na przyszłość, właściciel – sprzedaje swoją przeszłość, wspomnienia i nierzadko dorobek całego życia, dlatego jeśli chcemy wszyscy osiągnąć wspólny cel – traktujmy się z szacunkiem i empatią. Na negocjowanie ceny przyjdzie czas. A i wtedy należy zrobić to właściwie, by uzyskać satysfakcjonującą nas kwotę.

„Jakie to piękne! Tu chcę zamieszkać!” – nie piejemy z zachwytu.

Tak jak z krytyką, tak i z komplementowaniem nieruchomości trzeba uważać. Każdy chętnie przyjmie do siebie miłą uwagę, jednak miejmy na uwadze to, że może ona ustawić nas w gorszej pozycji negocjacyjnej. Jest więcej niż prawdopodobne, że nasza prośba o obniżenie ceny będzie niezrozumiała – przecież na głos uznaliśmy nieruchomość za ideał, a teraz zaczynamy się targować? Przez to właściciel może przyjąć twardą postawę „jak im zależy, to zapłacą, a jak nie to znajdzie się ktoś inny”.  Możliwe też, że zgodzi się na symboliczną obniżkę, ale i tak znacznie mniejszą, niż moglibyśmy uzyskać, powściągając emocje. 

„Dam 50 tysięcy mniej” – nie składamy nierealnych propozycji.

Rozpoczęcie poszukiwań najlepiej zacząć od dokładnego przemyślenia i przeliczenia finansów. Oglądanie nieruchomości, których cena znacznie przewyższa nasz realny budżet, może doprowadzić do składania nierealnych propozycji cenowych. Nie jest wiedzą tajemną, że podstawą zasad negocjacji jest zaproponowanie niższej kwoty, niż zakładamy uzyskać, by na koniec spotkać się w połowie drogi. Pamiętajmy jednak, że nasz naród nie ma tak mocno zakorzenionej kultury targowania się jak wiele innych nacji i oferta bardzo odbiegająca od ceny wyjściowej, często zniechęca właściciela do kontrpropozycji i jakichkolwiek dalszych rozmów. 

W rozmowach z właścicielem mieszkania lub domu zawsze dbajmy o swój interes, lecz róbmy to z głową, żeby sobie nie szkodzić. Naprawdę nie ma sensu byśmy bawili się  w przysłowiowe „przeciąganie liny” czy wzajemne udowadnianie swoich racji, podczas gdy wykazując zrozumienie i szacunek dla drugiej strony, bardzo często możemy wypracować kompromis.