Wzrost cen mieszkań w Krakowie to już niemal pewnik

Wzrost cen mieszkań w Krakowie

To już prawie pewne – w najbliższym czasie prawdopodobnie będziemy trzeba zmierzyć się ze znacznym wzrostem cen nowych mieszkań w Krakowie. Zaraz po nim może nawet dojść do zahamowania ich sprzedaży. Taki jest jeden z najbardziej możliwych scenariuszy, przewidywany przez specjalistów na podstawie obecnej sytuacji na krakowskim rynku.

 

 

Spirala podwyżek: najpierw rynek pierwotny, potem wtórny

 

Kupiliście z rodziną mieszkanie z rynku pierwotnego w Krakowie? Jeśli jeszcze wahacie się nad słusznością tego wydatku i zdecydujecie się nie odebrać nieruchomości, deweloper na pewno nie będzie nad tym ubolewał. Z chęcią odda Wam pieniądze, a Wasze mieszkanie sprzeda potem z kilkunastoprocentowym zyskiem. To właśnie jeden ze skutków obecnej sytuacji na rynku nieruchomości, którą deweloperzy na pewno będą w stanie doskonale wykorzystać. Tak naprawdę jedyne co mogą zrobić teraz Developerzy  to podnieść ceny, jak już wielu z nich zrobiło, i czekać aż ich nowe mieszkania znajdą na siebie nabywców. Działek pod budowę bloków w Krakowie brakuje już od dawna. I nie wynika to z braku terenów. Wynika to z błędnej polityki władz miasta które blokują od 16 lat wszelkie pomysły na rozwój infrastruktury drogowej, sieci ciepłowniczej, kanalizacyjne itd. Najśmieszniejsze jest to, że nie wynika to z braku środków w kasie miejskiej, ale z błędnej polityki władz miasta, które środki przeznaczają np. na wymianę dobrych krawężników betonowych na nowe granitowe, (10-krotnie droższe) lub na zwężanie ulic, budowę ścieżek rowerowych itp.

 

W Krakowie już w tej chwili można zaobserwować spiralę podwyżek cen, i to zwłaszcza na rynku pierwotnym. Wszystko to związane jest z faktem, iż zaczęło w Krakowie brakować nowych mieszkań z niezbyt odległym terminem odbioru. Duże firmy deweloperskie zrywają nawet umowy z klientami, podnosząc jednocześnie ceny jeszcze nieoddanych mieszkań. Sytuacja nie obejmuje tylko mniejszych firm deweloperskich, ale i największych graczy na rynku mieszkaniowym, Niektórzy z  nich, zdecydowali się na taki krok już wcześniej, te same mieszkania sprzedali za kwotę nawet o 15 czy 20 procent wyższą. Ceny podwyższają w nowych swoich inwestycjach takie firmy jak Inter -Bud, Wawel-Serwis, Atal.

 

Wszystko wskazuje na to, że wzrost cen zaraz po rynku pierwotnym czeka również rynek wtórny. Już teraz przeciętne życie oferty w biurach nieruchomości skróciło się kilkukrotnie w stosunku do okresu sprzed pół roku. Poza tym prawdopodobny scenariusz wzrostu cen zakłada, oprócz zawirowań na rynku nieruchomości, masowe zwolnienia w branży budowlanej. Brak nowych projektów po prostu nieuchronnie prowadzi do spadku zapotrzebowania na profesjonalnych budowlańców.

 

 

Powtórka z historii? Wzrost cen w 2007 roku i jego konsekwencje

 

Aktualne tak szczegółowe prognozy nie biorą się znikąd. Podobną sytuację specjaliści zajmujący się nieruchomościami znają już z przeszłości. Obecny wzrost cen nieruchomości bardzo przypomina ten sprzed jedenastu lat, kiedy to na początku 2007 roku ceny nieruchomości zaczęły iść w górę w równie błyskawicznym tempie jak przewiduje się to teraz (nawet o 10 procent w stosunku miesięcznym!). Wówczas jednym z pierwszych miast, w których zaobserwowano zwiększenie stawek był Kraków. Można sobie tylko wyobrazić ówczesne zmiany na rynku nieruchomości, kiedy to cena kawalerki o metrażu 24 metrów kwadratowych, dochodziła nawet do 240 tysięcy złotych. Dla porównania – po kryzysie za to samo mieszkanie trzeba było zapłacić 140 tysięcy, czyli aż o 100 tysięcy złotych mniej. W stolicy Małopolski ceny jednak z nadejściem października 2007 r. stanęły w miejscu i zaczął się kryzys trwający kilka lat. Na terenie Polski ceny rosły jeszcze przez kolejne dwanaście miesięcy, aż do października 2008 roku.

 

Gdzie miał swoje źródło, potężny kryzys z tamtego okresu ? Prawdopodobnie w artykule o bańce spekulacyjnej opublikowanym na łamach Gazety Wyborczej w Krakowie. Po tym ważnym tekście inne media w 2 tygodnie skutecznie rozpowszechniły informacje wśród odbiorców – potencjalnych kupujących, którzy od razu zdali sobie sprawę z napływającego zagrożenia. Wtedy ten jeden artykuł, był najważniejszą lecz, nie jedyną przyczyną kryzysu. Tak naprawdę nałożyło się na niego wiele innych czynników, takich jak między innymi niższa zdolność kredytowa Polaków wynikająca, między innymi z coraz większej liczby osób zatrudnionych na tzw. umowach śmieciowych, oraz wzrostu cen o 70 % w krótkim okresie czasu.

 

 

Rynku wyhamować się nie da

 

A co z obecnym wzrostem cen? Jakie są przyczyny sytuacji, w której deweloperzy zrywają umowy z klientami i podnoszą ceny jeszcze nie oddanych do użytku mieszkań? „Nowych mieszkań na rynku w Krakowie po prostu brakuje” – alarmuje dwutygodnik KRN.

 

Wiele wskazuje na to, że do obecnej sytuacji doprowadziły decyzje władz Krakowa, a konkretnie urzędującego od 16 lat Jacka Majchrowskiego. Przez cały okres jego prezydentury rozbudowa infrastruktury pod nowe osiedla mieszkaniowe została dość mocno zaniedbana. Pomimo tego, że od samego początku miał poparcie ( najpierw nieformalne ) większości radnych miasta. W miejsce tak istotnych inwestycji realizowano projekty dużo mniejszej wagi, przez które teraz przyjdzie nam mierzyć się z nieuchronnym już kryzysem cen nieruchomości. Tuż przed nadejściem poprzednich zawirowań na rynku nieruchomości w 2007 roku, podejmowano decyzje blokujące m.in. kupno przez inwestorów działki na Prądniku Białym, na którym mogłoby dziś zamieszkać prawie 30 tysięcy osób. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, po prostu odmówił budowy drogi i reszty infrastruktury do tej inwestycji. Do tej pory Prezydent nie zdecydował się na dokończenie rozpoczętej jeszcze za Prezydentury Gołasia arterii wylotowej z Krakowa na Warszawę. Dlatego nawet obecnie osiedla na Prądniku Białym są praktycznie odcięte od miasta, choć ich praktyczna odległość od centrum np. od Barbakanu to niespełna 5 km. To samo dotyczy mającego powstać, osiedla na Klinach, któremu całkiem niedawno odebrano szansę na podłączenie do miejskiej infrastruktury, z powodów czysto politycznych.

 

Nie ma co zazdrościć sytuacji wszystkim tym, którzy w najbliższych latach planowali zakup nieruchomości. Nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się odwrócić, a ceny miały wrócić do normy, będąc znów korzystne dla kupujących. A co dalej? Tak naprawdę nie wiadomo, ile miesięcy potrwa wzrost cen i do jakiego poziomu po nieuchronnym kryzysie ceny spadną. Pozostaje tylko ze skupieniem obserwować rynek i liczyć na to, że sytuacja się poprawi, nawet zmiana prezydenta miasta Krakowa w tej chwili na nowego, szybko nie uzdrowi sytuacji. A nawet się na to nie zanosi.